"Uważaj na głos w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady - łże menda..."   

Bałtyk Bieszczady Tour 2020


BBTour 2020 - 22-24 sierpnia 2020 roku. Ultramaraton rowerowy z cyklu Pucharu Polski w Ultramaratonach Kolarskich. Start z rampy promu Bielik w Świnoujściu, meta w Zajeździe Caryńska w Ustrzykach Górnych. Według GPS-a 1015 km.

Trasa: Świnoujście - Wolin - Golczewo - Płoty - Łobez - Drawsko Pomorskie - Kalisz Pomorski – Mirosławiec – Wałcz – Piła – Nakło nad Notecią – Solec Kujawski – Brześć Kujawski – Kowal – Gostynin – Łowicz – Lubochnia - Inowłódz – Opoczno – Końskie – Skarżysko-Kamienna – Starachowice – Ostrowiec Świętokrzyski – Sandomierz – Stalowa Wola – Sokołów Małopolski – Łańcut – Kańczuga – Bircza – Krościenko – Ustrzyki Dolne – Lutowiska – Ustrzyki Górne.

Mapa BBT 2020

Trasa ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour 

profil trasy BBT 2020

Profil trasy ultramaratonu BBTour 2020

Tym razem będę się zmagał z dystansem trasy BBTour w kategorii SOLO. W ramach przygotowań do ultramaratonu Bałtyk Biezczady Ttour przejechałem w tym roku ponad 11 tysięcy km (125 treningów). Starty kontrolne to: w maju 600 km z Radkiem Rogóżem (trasą Maratonu Podróżnika z 2019 roku) oraz na początku lipca Pierścień Tysiąca Jezior 2020 – 610 km non-stop w kategorii SOLO.

Rower do startu w Bałtyk Bieszczady Tour przygotowuje mi RAV Serwis w Legionowie. Rafał Wysocki to człowiek, który doskonale zna się na swojej pracy. Rowery to jego pasja. Bardzo polecam!!! Napęd: korba 53/39, kaseta 11/28. Koła – Fobos 2 (obręcze alu 30 mm, piasty novatec, szprychy płaskie 24/28) złożone w firmie VeloTech. Polecam!

Opony Continental GP 5000, rozmiar 25C. Oświetlenie: przód - latarka Convoy S2 na akumulatorek 18650, tył - lampka led (2 x 0,5 W) na baterie AAA. Nawigacja: Wahoo Elemnt Bolt.

W środę 19 sierpnia robię ostatni trening przed BBT, na którym testuje działanie przerzutek i hamulców. Wszystko działa perfekcyjnie! Wymieniam jeszcze gripy piankowe na nowe i rower jest gotowy do startu.

Plan vs rzeczywistość

Nie przygotowuję sobie szczegółowego planu pokonywania trasy. Zbyt wiele zmiennych ma wpływ na tempo jazdy (wiatr, temperatura, dyspozycja dnia, kontuzje, awarie sprzętu, błędy nawigacyjne i wiele innych). Trzeba się po prostu przygotować na każdą ewentualność. Nie można zaplanować, o której godzinie dojedzie się na kolejne punkty kontrolne.

Plan na BBT 2020

 Plan na Bałtyk Bieszczady Tour

Jakiś plan na BBT jednak trzeba mieć. Plan jest prosty. W sobotę rano kawka w Świnoujściu, potem rower a w poniedziałek wieczorem żywiec w Ustrzykach Górnych. Oczywiście marzy mi się złamanie 40 godzin w kategorii SOLO ale to zależy głównie od warunków na trasie, szczególnie od wiatru. Wiem, że jestem dobrze przygotowany. Mam już pewne doświadczenie w ultra zmaganiach z dystansem. Postanawiam zacząć spokojnie, pojechać pierwszą dobę w solidnym tempie ale z pewną rezerwą. Za priorytet stawiam sobie minimalizowanie czasu postojów na PK. Po rozpoczęciu drugiej doby zmagań z dystansem ultramaratonu Bałtyk Bieszczady zamierzam podjąć decyzję o planie na dalszą jazdę. Jeśli w pierwszej dobie pokonam odpowiednią ilość kilometrów i będę się czuł dobrze a warunki pogodowe będą na to pozwalały to podejmę próbę złamania 40 godzin na mecie.

Czwartek, 20 sierpnia 2020 (dwa dni przed startem w ultramaratonie Bałtyk Bieszczady Tour)

Transport do Świnoujścia ogarnął mi Jarek Krydziński. Wielkie dzięki, nie lubię tej całej logistyki. Będziemy jechać wynajętym busem (8 osób z rowerami). Kierowcą jest Darek Bartos. Polecam ten transport!!! Auto posiada doskonałe, bardzo solidne mocowania na rowery. Darek jest świetnym szoferem. Początkowo wyjazd był planowany z Warszawy, przy stacji metra Młociny ale Piotrowi Rębaczowi udało się załatwić start z Chotomowa. Zbiórka o godzinie 8:30. W Chotomowie wsiadają ze mną trzy osoby: Dorota Orłowska, Jacek Witeska i Piotr Rębacz. Pakujemy bagaże do auta. Darek montuje rowery i około godziny 9:00 ruszamy na Młociny, gdzie będą wsiadać kolejne trzy osoby: Tomek Szypulski, Tomek Zatorski i Michał Szeląg. Chwilę czekamy na jedną osobę, łapiemy lekkie opóźnienie ale nikomu to nie przeszkadza. Atmosfera jest wesoła. Przed godziną 11:00 ruszamy w stronę Świnoujścia. W Sierpcu przy McDonaldzie zabieramy Jarka Krydzińskiego i jedziemy dalej.

Transport BBT

fot. Tomasz Zatorski

Czas podróży mija na rozmowach o ultra kolarstwie, o zmaganiach z dystansem i pokonywaniu własnych słabości. Doświadczeni ultrasi opowiadją swoje przygody z poprzednich edycji Bałtyk Bieszczady Tour. Po drodze przystanek na obiad. Królują pierogi. Ja wybrałem pierogi ruskie. Przed godziną 21:00. docieramy do Świnoujścia. Jarek Krydziński wysiada w dzielnicy Przytór a pozostali przy przeprawie promowej Warszów (prom Bielik). Zabieram rower i bagaż i jadę na zarezerwowany nocleg. Nie muszę się przeprawiać przez Świnę. Mam nocleg w dzielnicy Warszów. Reszta ekipy udaje się na przeprawę promową.

Po chwili jestem na miejscu (Pokoje Gościnne Iwon). Bardzo sympatyczny właściciel wita mnie słowami: "Przyjechał ultra kolarz". Dostaję pokój na parterze, rower mogę wstawić do pokoju. Odpoczywam chwilę, telefonuję do żony. Idę do Biedronki po produkty spożywcze (bułeczki, almette jogurtowe, żółty ser, serki wiejskie, mleko, jogurty naturalne, płatki kukurydziane, paluszki słone, banany, pomidory, nektarynki, woda mineralna, makaron świderki, serki waniliowe, żelki Haribo). O godzinie 22:45 jestem z powrotem na kwaterze. Biorę prysznic i szykuję sobie kolacje. Cztery kanapki (bułeczka, almette, żółty ser i pomidor), jogurt naturalny z płatkami kukurydzianymi, banan, woda mineralna. Podjadam jeszcze słone paluszki. Po kolacji telefonuję do żony i kilkanaście minut po północy kładę się spać. Nie ustawiam pobudki trzeba się wyspać. Jest bardzo ciepło ale zasypiam w miarę szybko.

Piątek, 21 sierpnia 2020 (dzień przed startem w ultramaratonie Bałtyk Bieszczady Tour )

Spałem bardzo dobrze. Budzę się po godzinie 6:00. Najpierw kawa z mlekiem, potem duże śniadanie (serek wiejski, dwie kanapki (bułeczka, almette, żółty ser i pomidor), dwa serki waniliowe z płatkami kukurydzianymi i jabłkiem, nektarynka. Po śniadaniu druga kawa i paluszki słone.

przepak bbt

Pora rozdzielić rzeczy do przepaków i przygotować rower. Pakiet startowy już mam. Został wcześniej wysłany przez organizatora do paczkomatu w Chotomowie. Naklejam numery startowe na ramę, pakuję podsiodłówkę (dwie dętki, łatki, łyżki, mini pompka, izolacja, zapasowy hak przerzutki, multi klucze, klucz do szprych, nyple, wentyle, kawałek papieru toaletowego, mini opakowanie sudokremu), montuję oświetlenie. Naklejam na mostek rozpiskę największych podjazdów na trasie ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour. Oklejam kask numerami startowymi.

Opis trasy BBT 2020

Na wszelki wypadek naklejam na telefon rozpiskę z punktami kontrolnymi BBT.

Pora na trzecią kawę z mlekiem. Odpoczywam chwilę, przebieram się w strój kolarski i po godzinie 10:00 ruszam rowerem na przejażdżkę do Międzyzdrojów. W drodze powrotnej doganiam kolarza jadącego do Świnoujścia. Okazuje się, że to uczestnik BBTour, Marceli Byczek, który jedzie do biura zawodów na odprawę. Jedziemy razem. Podkręcamy trochę tempo i za moment jesteśmy na promie Bielik. Spotykamy tam kolejnych uczestników XII edycji ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour. Po zejściu z promu, w drodze do biura zawodów spotykam idących na odprawę Jarka Krydzińskiego oraz Ewę i Tomka Gapiński. Cieszę się bardzo z tego spotkania. Ewa i Tomek zawsze przynoszą mi szczęście, są jak dobra wróżba przed startem. Jest bardzo, bardzo wesoło. Tomek raczy nas swoim zaraźliwym śmiechem. Wspaniali ludzie! Idziemy razem z innymi uczestnikami na odprawę. Tam spotykam kolejnych uczestników BBT. Między innymi Radka Rogóża, Anię i Darka Młotków, Michała Szeląga, Bogdana Adamczyka i wielu, wielu innych. Wysłuchaliśmy odprawy prowadzonej przez komandora ultramaratonu – Roberta Janika. Po odprawie prowadzimy rozmowy i po chwili rozchodzimy się. Tomek i Ewa proponują pizze ale ja postanawiam wrócić na kwaterę. Po drodze spotykam jeszcze Edka Radzikowskiego z żoną, idących do biura zawodów, rozmawiamy chwilę. Jadę na prom, po chwili jestem na drugim brzegu a kilka minut później na kwaterze.

Po powrocie rozciągam się. Biorę prysznic chwilę odpoczywam. Idę do Lewiatana, kupuję chleb, wodę mineralną, danio waniliowe, jajka, masło i rodzynki. Na obiad będzie makronu z serkami danio i rodzynkami. Na deser nektarynka i jabłko. Obiad się udał, był duży i smaczny. Po obiedzie odpoczywam, trzeba poleżeć, do wieczora prawdziwe lenistwo. Podjadam paluszki słone, rodzynki i płatki kukurydziane, piję dużo wody mineralnej. Wieczorem ostatnie przygotowania do startu. Rozdzielam sobie daktyle: dwie porcje do kieszonki na start i po cztery porcje do przepaków. Podobnie z izotonikiem w proszku: dwie porcje do bidonów na start i po dwie porcje do przepaków. Rozdzielam też żele energetyczne: trzy na start do kieszonki i po trzy do każdego przepaka. Na start do kieszonki mam też przygotowane dwa małe batony (Góralki waniliowe). Ponieważ start mam wyznaczony na godzinę 9:45 postanawiam, że ostateczne przygotowania zrobię rano, będzie na to czas.

O godzinie 18:45 jadę rowerem na rampę promu Bielik, gdzie będą startować na trasę, pierwsi zawodnicy. Część osób startuje w piątek wieczorem (limit 70 godzin), część w sobotę rano (limit 60 godzin).

ultra kolarze 2

fot. Anna Młotek

 

ultra kolarze 1

fot. Anna Młotek

Spotkania i rozmowy z ultra kolarzami. Kibicujemy zawodnikom ruszającym na trasę BBTour. Czas szybko upływa. Pora się zbierać. O godzinie 22:45 jestem z powrotem na kwaterze. Zjadam serek wiejski, jogurt naturalny z płatkami i rodzynkami. Telefonuję do żony i przed godziną 23:00 idę spać. Pobudka ustawiona na 5:45.

Sobota, 22 sierpnia 2020 (dzień startu w ultramaratonie Bałtyk Bieszczady Tour)

Spałem dobrze, to bardzo ważne przed startem na takim dystansie. Budzę się o 5:40, pięć minut przed ustawioną pobudką. Czuję się dobrze. Kawa z mlekiem. Szybki prysznic i przygotowuję sobie śniadanie. Jajecznica na maśle, dwie kromki chleba, pomidor, banan, jogurt naturalny z płatkami kukurydzianymi, potem makron z danio i rodzynkami i druga kawa z mlekiem. Sprawdzam prognozę pogody, ma być dzisiaj ciepło ale deszcz nas nie ominie. Na razie jest pochmurno ale ciepło, nawet odrobinę pokropiło.

power bank BBT

fot.Tomasz Ignasiak

Smaruję łańcuch (olej na mokre warunki). Na ramie montuję spakowane w torebki strunowe: wiatrówkę i deszczówkę oraz ochraniacze przeciwdeszczowe na buty. Montuję też power bank do ładowania nawigacji.

Przebieram się w strój kolarski. Postanawiam wystartować „na krótko”, zakładam potówkę i strój BBT, do kieszonek koszulki wkładam: telefon, pieniądze i kartę płatniczą (spakowane w torebkę strunową), folię NRC, dwie porcje daktyli, dwa batony i trzy żele energetyczne. Kartę zawodnika spakowaną w torebkę strunową wkładam pod koszulkę. Zakładam numer startowy (przypięty agrafkami do paska, super ułatwienie). Rękawki i nogawki wrzucam do przepaka nr 1 (Solec Kujawski na 343 km trasy). Pakuję przepaki, zjadam banana i o godzinie 8:00 opuszczam kwaterę.

Jadę rowerem (z workami przepaków i bagażem) na miejsce startu (rampa promu Bielik). Po kilku minutach jestem na miejscu. Zdaje przepaki (1 – Solec Kujawski 343 km trasy, 2 – Starachowice 697 km trasy) i bagaż na metę. Telefonuję do żony. Na rampie jest pompka rowerowa, dobijam ciśnienie do 8,5 bara. Mam jeszcze sporo czasu do startu. Rozmowy z innymi uczestnikami ultramaratonu. W międzyczasie sędzia Cezary Dobrochowski daje mi do podpisania listę ubezpieczenia.

Chciałem skorzystać z WC ale okazuje się, że na promie WC jest nieczynne (zatem pierwszy siku-stop będzie na początku trasy). Zbliża się godzina startu, zostaję poproszony na stanowisko montażu urządzenia monitorującego pozycję GPS. Podpisuję listę startową. Po chwili nadajnik GPS zostaje zamontowany na ramie i aktywowany. Teraz widać moją kropkę na stronie monitoringu. Numer startowy: 020.

start bbt 2

fot. Anna Młotek

Czas udać się na linię startu. Super oprawę robią Warmińskie Wiedźmuchy. Jest głośno i wesoło. Start ultramaratonu Bałtyk - Bieszczady Tour to święto ultrakolarstwa.

start bbt 1

fot. Anna Młotek

Punktualnie o godzinie 9:45 startuję z rampy promu Bielik w Świnoujściu. W trzydziestej trzeciej grupie startowej: Aleksandra Piekarska, Zdzisław Piekarski, Marek Sawicki, Kamil Prusinowski, Tomasz Rozmiarek, Paweł Bieniewski.

start bbt 3

fot. Anna Młotek

Ruszam solidnym tempem ale z pewną rezerwą. Wychodzę na czoło grupy. Po chwili wyprzedza mnie, jadący bardzo szybko Tomasz Rozmiarek. Rozdzielamy się bardzo szybko. W kategorii solo zawodnicy po starcie (na odcinku 5 km) mają obowiązek rozdzielenia się, tak aby odległość pomiędzy nimi wynosiła minimum 100 m (poza punktami kontrolnymi, światłami, przejazdami kolejowymi).

Jedzie się bardzo dobrze, jest ciepło wiatr nie przeszkadza. Po chwili zaczyna padać leciutki deszcz, nawet przyjemny. Nie ubieram nic przeciwdeszczowego. O godzinie 10:36 mijam Wolin (28 km). Na 30 km trasy wyprzedza mnie startujący po mnie Paweł Miłkowski (jak się później okazało zwycięzca tej edycji ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour). Na 32 km trasy zatrzymuję się na pierwszy siku-stop i w tym momencie wyprzedza mnie Czarek Wójcik. Zauważam, że Wahoo nie zliczył mi postoju. Musiałem przypadkowo wyłączyć auto pauzę w ustawieniach komputerka. Zwalniam, wyciągam smartfona i zmieniam to ustawienie. Wyprzedza mnie na chwilę Zdzisław Piekarski, po chwili odrabiam stratę. Zjadam batona (Góralka waniliowa). Na 35 km trasy wyprzedza mnie Radek Rogóż a na 62 km trasy robi to Witold Kania. Deszcz już nie pada. Zjadam drugiego batona (Góralka waniliowa). Przed PK w Płotach mijam się z wyjeżdżającymi z tego punktu Radkiem Rogóżem i Witoldem Kanią.

O godzinie 12:06 dojeżdżam do PK w Płotach na 77 km trasy. Pieczątka, tankowanie bidonów (izotonik). Na punkcie jeden z uczestników naprawia kapcia. Nawet wymieniliśmy ze sobą dwa słowa ale się nie poznaliśmy. To był Darek Urbańczyk a odkryliśmy to dopiero w busie na powrocie do domu. Nic nie jem i nic nie zabieram ze sobą. Ruszam dalej. Postój zajął mi niecałe dwie minuty.

Jedzie się dobrze, wiatr zaczyna lekko przeszkadzać ale tempo jest całkiem dobre. O godzinie 13:18 mijam Łobez (113 km). Podjadam daktyle. Wyprzedzam kolejnych uczestników.

Bałtyk Bieszczady Tour

O godzinie 13:53 dojeżdżam do PK w Drawsku Pomorskim na 130 km trasy. Pieczątka, tankowanie bidonów (carbo). Na punkcie spotykam Ewę i Tomka Gapińskich (Tomek jedzie autem z przepakami uczestników) oraz Pawła Brodzińskiego, kibicującego uczestnikom BBT. Zabieram banana i ruszam dalej. Postój zajął mi dwie minuty.

Na punkt wraca Witold Kania, musiał ominąć PK. Zjadam banana. Na 140 km trasy ponownie wyprzedza mnie Witold Kania. Na 143 km trasy drugi siku-stop. Jedzie się całkiem dobrze ale wiatr trochę przeszkadza, tempo lekko spada. O godzinie 15:00 mijam Kalisz Pomorski (161 km). Podjadam daktyle. Trasa wiedzie teraz bardziej na zachód. Wiatr zaczyna pomagać. Na 166 km trasy wyprzedzam Andrzeja Cichała. O godzinie 15:25 mijam Mirosławiec (175 km). Po chwili wyprzedza mnie Adam Kałużny. O godzinie 16:21 mijam Wałcz (204 km). Wiatr znowu lekko przeszkadza. Zajadam żela energetycznego. Po zjechaniu z DK 10 doganiam Tomka Rozy. Wymieniamy dwa słowa i jadę dalej.

O godzinie 17:13 dojeżdżam do PK w Pile na 229 km trasy. Pieczątka, tankowanie bidonów (izotonik). Na punkcie Tomek Ignasiak naprawia koło Mirkowi Czaplińskiemu. Ratuję ich nyplem do szprychy. Spotykam Piotrka Rębacza i Adama Kałużnego. Zjadam pół porcji makaronu bez sosu. Smaruję łańcuch i ruszam dalej. Postój na tym punkcie zajął mi siedem i pół minuty.

Na tym odcinku trasa ultramaratonu Bałtyk Bieszczady prowadzi po drodze krajowej nr 10. Nie jedzie się zbyt komfortowo, szczególnie z TIR-ami. Wiatr minimalnie pomaga. Tempo jest całkiem dobre. O godzinie 18:30 mijam miejscowość Wyrzysk (265 km). Na 267 km trasy popełniam malutki błąd nawigacyjny ale szybko wracam na właściwą ścieżkę. Podjadam daktyle. Przed punktem dojeżdża do mnie sędzia Cezary Dobrochowski i przypomina mi o włączeniu oświetlenia.

O godzinie 19:18 dojeżdżam do PK w Nakle nad Notecią na 288 km trasy. Na dojeździe ruchem kierują strażacy. Z punktu na trasę wyrusza akurat Jarek Krydziński ze swoją grupą. Zamieniamy dwa słowa. Pieczątka, tankowanie bidonów (carbo), zabieram jednego batona (nie potrzebnie brałem, dojechał ze mną na metę). Na punkcie jest Adam Szczygieł, ruszam dalej przed nim. Postój zajął mi niecałe pięć minut.

Strażacy zatrzymują samochody abym bezpiecznie mógł włączyć się do ruchu. Jedzie się dobrze, wiatr nie przeszkadza. Tempo jest dobre. Zjadam żela energetycznego. Na 308 km trasy w miejscowości Łochowo popełniam błąd nawigacyjny, zagapiłem się, zawracam, tracę dwie minuty. Podjadam daktyle. W nawigacji mam jeszcze 50% baterii ale postanawiam skorzystać z faktu, że nie pada deszcz i doładować do 100%. Podłączam power banka. Zapada zmrok. Na 325 km trasy doganiam grupkę Jarka Krydzińskiego, która stoi na czerwonym świetle (skrzyżowanie z DK 25). Po ruszeniu, wyprzedzam grupę. Mało przyjemny odcinek na DK 10, noc i spory ruch ale tempo jest dobre.

numer startowy bbt

Numer startowy BBT

O godzinie 21:13 dojeżdżam do PK w Solcu Kujawskim na 343 km trasy. Pieczątka. Tutaj mam przepak. Zakładam potówkę na długi rękaw, nogawki, buff i czapkę. Zabieram cztery porcje daktyli, trzy żele energetyczne, rękawki, rękawiczki z długimi palcami. Spotykam Jarka Krydzińskiego, wymieniamy dwa słowa. Tankuję bidony swoim izotonikiem z przepaka. Zjadam żelki Haribo. Na punkcie dogania mnie Adam Szczygieł, rusza na trasę przede mną. Wymieniam (na ramie roweru) power bank i ruszam dalej. Postój zajął mi prawie dziesięć minut.

Noc jest ciepła. Nie lubię nocnej jazdy ale jedzie się całkiem znośnie. Na 349 km trasy kolejny siku-stop. Podłączam power bank, niestety nie działa, w przepaku uszkodził się kabel usb. Całe szczęście bateria jest jeszcze mocno naładowana. W drugim przepaku mam jeszcze jeden power bank. Na 375 km trasy doganiam stojącego na zamkniętym przejeździe kolejowym Tomka Wyciszczaka. Zamieniamy dwa słowa. Postanawiam jechać za nim w regulaminowej odległości i wyłączyć nawigację w celu oszczędzania baterii. Na 406 kilometrze trasy wypadek z „kibicem” miał Adam Kałużny. Jest już policja i karetka. Zatrzymuję się. Adam mówi, że z nim jest OK ale rower jest skasowany. Twierdzi, że nie potrzebuje pomocy, więc ruszam dalej.

Niedziela, 23 sierpnia 2020

O godzinie 00:22 mijam Brześć Kujawski (421 km). Podjadam daktyle. Przed dojazdem do kolejnego punktu popełniam malutki błąd nawigacyjny.

O godzinie 01:01 dojeżdżam do PK w Kowalu na 440 km trasy. Pieczątka, podpinam Wahoo do ładowarki dostępnej na punkcie. Tankuję bidony (izotonik). Zjadam dwa kawałki sernika. Wypijam pepsi. Nie śpieszę się. Niech się nawigacja ciut podładuje. Po chwili zabieram komputerek i ruszam dalej, już bez Tomka, który zagościł na punkcie na trochę dużej. Postój na tym PK zajął mi prawie trzynaście minut.

Noc jest ciepła, droga jest płaska. Jedzie się dobrze ale pojawiają się już oznaki zmęczenia. Tempo jest całkiem dobre. Podjadam daktyle ale coraz mniej smakują, już wiem, że będzie z tym problem w dalszej części zmagań z dystansem. O godzinie 02:06 mijam Gostynin (466 km).

O godzinie 03:55 dojeżdżam do PK w Łowiczu na 520 km trasy. Połowa trasy Bałtyk Bieszczady Tour za mną. Pieczątka, tankowanie bidonów (carbo). Na punkcie są ładowarki, podłączam Wahoo. Zjadam ćwierć porcji czystego makaronu, muszę przełamać smak daktyli. Na stoliku, przy którym wolontariuszka z obsługi punktu stempluje karty zawodników leżą dwie ładowarki. Grzecznie zapytałem, czy nie poratuje mnie kablem USB. Odpowiedziała bez wahania: bierz! Jestem uratowany! Dziękuję bardzo!!! Zabieram Wahoo z ładowarki. Montuję kabel do mojego power banka, podpinam kabel. Działa! Ruszam dalej. Postój na punkcie zajął mi osiem i pół minuty.

Rozwiązanie problemu z zasilaniem nawigacji podniosło morale. Wróciły siły, jedzie się dobrze. Tempo jest całkiem dobre jak na ten etap zmagań z dystansem. Podjadam daktyle. Zaczyna świtać. Pojawiają się małe podjazdy. Na 563 km trasy wyprzedzam Adama Szczygła. Na 599 km trasy nawigacja próbuje mnie skierować na drogę szutrową. Zatrzymuję się. Podjeżdża Adam i mówi, że prosto a na rondzie w prawo. Na 602 km trasy wyprzedzam grupkę, w której jedzie Agnieszka Stefańczuk i Marcin Gołaś a na 604 km mijam Michała Wilka stojącego przy trasie. Przed punktem mijam Witolda Kanię, który chyba ma awarię.

opoczno bbt

fot.Tomasz Ignasiak

O godzinie 07:33 dojeżdżam do PK w Opocznie na 617 km trasy. Pieczątka tankowanie bidonów: do pierwszego izotonik, do drugiego sok malinowy z wodą mineralną (rewelacja, nowy smak!). Zjadam arbuza, kilka ciastek, Zabieram jabłko (to chyba tutaj ale nie jestem pewien na 100%) i ruszam dalej. Postój na tym punkcie zajął mi siedem minut.

Przede mną z punktu ruszył Adam Szczygieł jadę za nim w regulaminowym odstępie. Zjadam jabłko. Niestety zaczyna padać deszcz. Zakładam rękawiczki z długimi palcami. Trasa nie jest już płaska, trzeba mocniej naciskać na pedały. O godzinie 08:36 mijam miejscowość Końskie (643 km). Zjadam żela energetycznego. Na 651 km trasy wyprzedzam grupkę Sylwii Kowalskiej (jak się później okazało Sylwia wygrała kategorię kobiet). Niestety deszcz się nasila, jestem już przemoczony, całe szczęście jest w miarę ciepło. Podjadam daktyle.

Mija doba zmagań z dystansem ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour, równo 24 godziny od startu. Mam przejechane 675 km. Do mety pozostało ok 340 - 345 km. Czuję się dobrze. Aby złamać 40 godzin muszę ten dystans pokonać w niecałe 16 godzin. Wydaje się to być mocno realne. Pada deszcz ale jest bezwietrznie. Jeśli dopisze mi szczęście i nie będzie żadnej awarii, ani kontuzji to można nawet celować w złamanie 39 godzin. Mam zatem nowy plan – dotrzeć na metę w Ustrzykach Górnych przed godziną 00:45.

O godzinie 09:52 mijam miejscowość Skarżysko–Kamienna (679 km). Ponownie wyprzedzam Adama Szczygła.

O godzinie 10:33 dojeżdżam do PK w Starachowicach na 696 km trasy. Jest bardzo tłoczno. Na punkcie są przepaki. Zabieram do kieszonek cztery porcje daktyli i trzy żele energetyczne. Montuję na ramie nowy power bank. Zakładam na mokre ubrania suchą bluzę i żółtą cieniutką wiatrówkę. Numer startowy mam na pasku, to bardzo ułatwia cała operację. Nie trzeba walczyć z agrafkami. Zakładam ochraniacze (na mokre buty). Tankuje bidony (carbo). Nic nie jem, do ciepłego posiłku jest kolejka. W międzyczasie zostały zabrane „zużyte” przepaki, więc stary power bank oddaje Tomkowi Gapińskiemu, który jest akurat na punkcie. Na PK dojeżdżają Adam Szczygieł i Witold Kania. Zamieniamy dwa słowa i ruszam dalej, postój zajął mi nie całe dziesięć minut.

W lesie za Starachowicami kolejny siku-stop. Deszcz nadal pada. Jedzie się jednak całkiem dobrze. Po założeniu ochraniaczy i wiatrówki poprawił się komfort termiczny. Zjadam żela energetycznego. Na trasie pojawiają się większe podjazdy. Momentami robi się nawet za ciepło. Rozpinam wiatrówkę. O godzinie 11:52 dojeżdżam do Ostrowca Świętokrzyskiego (724 km). Na tym etapie, co raz rzadziej spotykam innych uczestników maratonu, zaczyna się dość monotonna samotna jazda. Podjadam większą porcję daktyli ale staje się to coraz trudniejsze. Organizm prosi o inne smaki. Przed kolejnym PK popełniam malutki błąd nawigacyjny ale szybko to naprawiam.

karta zawodnika bbt2020

Karta zawodnika BBT

O godzinie 13:49 dojeżdżam do PK w Sandomierzu na 774 km trasy. Pieczątka, tankowanie bidonów (carbo). Podpinam power bank do Wahoo zabezpieczając całość torebką strunową (nadal pada deszcz). Zjadam kilka kawałków przepysznych ciast. Najedzony ruszam dalej. Postój na punkcie zajmuje mi osiem minut.

Na punkcie zostawiłem okulary, nie wracam, szkoda czasu, nie będą mi już bardzo potrzebne. Zaczyna się przejaśniać. Deszcz słabnie. Jest bezwietrznie, jedzie się całkiem dobrze. Po kilkunastu kilometrach przestaje padać deszcz. Morale się poprawia. O godzinie 15:10 mijam Stalową Wolę (805 km). Podjadam daktyle. W lesie przed Sokołowem Małopolskim kolejny siku-stop. O godzinie 16:50 mijam Sokołów Małopolski (847 km). Na 866 km trasy minąłem skręt w lewo, zawracam. W Łańcucie podjeżdża do mnie chłopak na rowerze szosowym (chyba gravel) i proponuje, że wskaże mi drogę do PK. Nawigacja prowadzi mnie jak po sznurku ale nie wypada odmówić.

lancut bbt

fot.Tomasz Ignasiak

O godzinie 17:49 dojeżdżam do PK w Łańcucie na 872 km trasy. Tuż za mną wjeżdża Witold Kania. Na punkcie kolega, który doprowadził mnie „pod drzwi”, naoliwił mi łańcuch. Wielkie dzięki kolego. Padający wcześniej deszcz, wypłukał olej z łańcucha i napęd jęczał już straszliwie. Pieczątka, tankowanie bidonów (carbo). Zajadam banana, drugiego biorę ze sobą i ruszam dalej. Postój zajął mi niecałe cztery minuty.

Za puntem zaczynają się większe podjazdy. Tempo spada. Kilkanaście kilometrów za Łańcutem ponownie wyprzedza mnie Witold Kania, pędzi na podjazdach jak pendolino. Jestem już zmęczony, nic nie spałem. Zjadam banana. Włączam światła. Na 893 km trasy malutki błąd nawigacyjny. Jadę swoim tempem, najtrudniejsze podjazdy jeszcze przede mną. Zjadam żela energetycznego. O godzinie 19:07 dojeżdżam na szczyt pierwszego z trzech największych podjazdów na 900 km trasy. Miejscami było naprawdę sztywno. Teraz zjazd, niestety asfalt jest mokry, więc zjeżdżam asekuracyjnie, sporo hamując. Na 924 km trasy mostek w remoncie przejazd drewnianą kładką. W Birczy tuż przed PK mała pomyłka nawigacyjna, minąłem skręt do punktu, szybko zawracam.

O godzinie 20:24 dojeżdżam do PK w Birczy na 930 km trasy. Pieczątka, bidonów nie tankuje. Jeden jest pełny a następny PK jest nie daleko. Kolega na punkcie chce jechać dalej za mną, ponieważ nie może włączyć podświetlenia w Wahoo. Pomagam mu włączyć podświetlenie (o mało nie skasowałem mu zapisanego śladu przejazdu). Zjadam dwa kawałki arbuza i banana. Poprawiam żelem energetycznym i ruszam dalej. Postój zajmuje mi niecałe cztery minuty.

Za punktem zaczyna się najdłuższy podjazd na całej trasie ultramaratonu Bałtyk Bieszczady. Początek jest naprawdę trudny. O godzinie 21:00 dojeżdżam na szczyt podjazdu na 941 km trasy. Teraz zjazd, niestety jest mokro i wyszła mgła. Trzeba mocno hamować, niewiele widać. Cały czas sprawdzam na nawigacji, w którą stronę będzie najbliższy zakręt. Asfalt jest nowiutki ale sporo na nim kamieni. Trzeba bardzo uważać. Na 952 km trasy ostatni siku-stop. O godzinie 21:59 mijam Krościenko (964 km). Jestem już zmęczony, tempo mocno siadło ale staram się dokręcać aby na mecie złamać 39 godzin. Zostało około 55 km. Mam na to 2 godziny i 45 minut. Łatwo nie będzie, trzeba się mocno postarać.

O godzinie 22:22 dojeżdżam do PK w Ustrzykach Dolnych na 972 km trasy. Pieczątka. Marzyła mi się cola lub pepsi, niestety nie ma takich luksusów. Tankuję jeden bidon wodą z cukrem. Zjadam kilka ciasteczek. Niewiele pamiętam z tego PK. Byłem już tak zmęczony i skupiony na łamaniu 39 godzin, że wszystko inne działo się jakby obok mnie. Ruszam dalej. Postój zajął mi ponad siedem minut.

To był ostatni PK na trasie ultramaratonu BBT. Do mety już blisko ale do wjechania podjazd do Żłobka, krótki zjazd i podjazd na Czarną. Potem zjazd i ostatnie kilkanaście kilometrów lekko pod górę. Łatwo nie będzie a czasu nie ma zbyt dużo ale ja się tak łatwo nie poddaję. Zjadam żela energetycznego. O godzinie 23:08 dojeżdżam do Żłobka (985 km). Teraz zjazd, niestety niezbyt szybki, ponieważ jest mglisto, asfalt jest mokry a nogi nie chcą już współpracować z głową. Zjazd jak to zjazd minął szybko, teraz podjazd pod Czarną. Niby nie jest to wielka góra ale po przejechaniu blisko 1000 km bez snu budzi respekt. Zjadam żela energetycznego. Staram się jechać w miarę mocno ale słabo to idzie. Morduję ten podjazd siłą woli. O godzinie 23:42 mijam szczyt podjazdu (996 km). Teraz szybki zjazd we mgle. Szkoda, że ostatni odcinek trasy muszę pokonywać nocą. W dzień byłoby dużo przyjemniej i pewnie trochę szybciej. O godzinie 23:46 mijam Lutowiska (998 km). Zostało około 20 km i godzina na złamanie 39 godzin. Słabnie mi akumulator w latarce, mam zapasowy ale postanawiam nie tracić czasu na wymianę. Nie ma już zjazdów. Trasa do mety wiedzie lekko pod górę. Trzeba się sprężać. Jeśli się nic złego się nie wydarzy, to powinno się udać.

Poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Jest już naprawdę blisko ale te ostatnie kilometry ubywają strasznie wolno. Zjadam żela energetycznego. Cały czas zerkam na licznik i przeliczam czy wyrobię się przed godziną 00:45. Staram się utrzymywać prędkość ok 24 km/h, co powinno dać minimalny zapas. Wreszcie pojawia się łuna nad Ustrzykami Górnymi. Już bliziutko, już wiem, że się uda.

O godzinie 0:34 wjeżdżam na metę w Ustrzykach Górnych (Zajazd Caryńska). Na mecie wita mnie dźwięk dzwonka. Super oprawę robią Warmińskie Wiedźmuchy. Są brawa! Jest głośno, bardzo wesoło i bardzo przyjemnie. Odstawiam rower i idę do biura zawodów.

Medal BBT2020

Medal  ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour

Sędzia Oskar Szproch wręcza mi medal BBT. Jestem obolały ale mega szczęśliwy.

statystyka bbt 2020

Statystyka BBT 2020

Przejechałem prawie 1020 km w czasie 38 godzin 49 minut. Jedenaście minut przed celem jaki sobie postawiłem po dobie zmagań z dystansem. Poprawiłem swój wynik sprzed dwóch lat o 46 minut i to jadąc w kategorii SOLO. Wszystkie postoje zajęły mi 2 godziny i 9 minut. Średnia prędkość jazdy netto to 27,8 km/h a brutto 26,3 km/h. Na całej trasie ultramaratonu Bałtyk Bieszczady Tour wypiłem 26 bidonów i jedną pepsi. Zjadłem odrobinę czystego makaronu (w sumie niecałą porcję), dwa batony, kilka bananów, jedno jabłko, kilka kawałków arbuza, kilka kawałków ciasta, kilkanaście ciasteczek, pół kilograma daktyli, paczkę żelków Haribo i dziewięć żeli energetycznych.

W biurze zawodów są zawodnicy, którzy przyjechali na metę przede mną. Między innymi: Dorota Orłowska, która zajęła drugie miejsce wśród kobiet, Paweł Miłkowski, który wygrał te zmagania i ustanowił nowy rekord trasy, Jacek Witeska, Witold Kania, Czarek Wójcik i wielu innych. Składamy sobie gratulacje. Wymieniamy się wrażeniami. Na mecie jest też Ania Młotek oczekująca na Dareusa, który już dojeżdża do mety. Ania fotografowała nasze zmagania na trasie. Bardzo dziękuję za super foty! Rozmawiamy chwilkę. Zjadam żurek. Telefonuję do żony. Na metę dojeżdżają kolejni zawodnicy. Jest super atmosfera.

Odbieram przepaki i bagaż, które są już na mecie. Zdejmuję z roweru i oddaje Oskarowi urządzenie monitorujące pozycję GPS. Biorę prysznic, przebieram się w „cywilne” ubrania. Stopy mam odmoczone jak „trup w wodzie”. W biurze pojawiają się Ela i Radek Rogóż (Radek był na mecie godzinę przede mną). Wrócili aby powitać zawodników Radka wjeżdżających na metę. Rozmawiamy trochę. Siedzę w biurze zawodów (momentami przysypiam). Dojeżdżają kolejni uczestnicy ultramaratonu Bałtyk Bieszczady, między innymi Szczepan Birkos, Marian Kołodziejski, Irek Szymocha, Sylwia Kowalska i inni.

Nie mogę się zebrać aby udać się na kwaterę (Noclegi Terebowiec, dawny Hotelik Biały). Nocleg zarezerwował Jarek Krydziński (pokój numer 1, kluczyki będą w drzwiach). Jeszcze raz dzięki! Czekam, aż się rozwidni. Zabieram rower i przepaki (bagaż zostaje w biurze zawodów) i jadę rowerem na kwaterę. Kluczyki są w drzwiach. Zostawiam przepaki, zostawiam rower i wracam na metę po bagaż. Spędzam chwilę w biurze zawodów. Rozmawiam z kolejnymi finiszerami. Zabieram bagaż i wracam do Terebowca. Pod drzwiami stoi para i twierdzi, że też mają zarezerwowaną jedynkę. Małe zamieszanie. Problem zostaje szybko rozwiązany, dostajemy z Jarkiem pokój nr 5. Jarek jest jeszcze na trasie, wysyłam do niego informację o zamianie pokoju. Koło godziny 8.00 idę spać.

koszulka bbt

Budzę się koło godziny 12.00. Telefonuję do żony i idę na metę, do Zajazdu Caryńska. Po drodze w sklepie kupuję lody, bułeczkę i duży jogurt. Zjadam śniadanie na ławeczce przed sklepem. Idę do Caryńskiej witać kolejnych zawodników dojeżdżających na metę. Spotykam Elę i Radka Rogóż, Marcelego Byczka, Marcina Gołasia, Agnieszkę Stefańczuk, Piotra Rębacza i wielu, wielu innych uczestników. Pojawia się Jarek Krydziński. Wypijam zaplanowane (przed startem) piwo, zjadam mega duży obiad (placek po bieszczadzku). Chwilę czekam na wjazd na metę Pawła Kawarskiego. Składam mu gratulację i zbieram się na kwaterę. Przed Terebowcem spotykam Adama Szczygła, chwilę rozmawiamy i zbieram się na kwaterę. Pora na drzemkę.

Po odpoczynku wracamy z Jarkiem do Caryńskiej na imprezę finałową BBT. Jest bardzo tłoczno. Zjadam szarlotkę. Rozmawiam z Sylwią Kowalską. Rozpoczyna się część oficjalna. Zwycięzcy poszczególnych kategorii odbierają puchary i koszulki. Wielkie brawa! Po części oficjalnej biesiada. Wypijam piwo, zjadam kiełbaskę z grilla. Rozmawiam z Krzyśkiem Dziedzicem. Potem przysiadam się do Darka Urbańczyka i Wieśka Jańczaka. Długo rozmawiamy. Pora się zbierać. Wracam na nocleg. Noc jest tak ciemna, że nie widzę po czym idę, muszę sobie przyświecać telefonem. Po paru minutach docieram na miejsce. Idę spać.

Wtorek, 25 sierpnia 2020

Wstajemy rano. Wypijamy kawę. Telefonuję do żony. Biorę prysznic. Na trawniku przed kwaterą porządkuję rzeczy z przepaków. Podchodzi Krzysiek Fechner z kolegą, chwilę rozmawiamy. Pakuje wszystko do worków przepakowych. Zabieram rower i bagaż i idziemy z Jarkiem do Zajazdu Caryńska na śniadanie. Z tego miejsca Darek będzie nas zabierał swoim busem w podróż powrotną. Na śniadanie biorę zestaw: pieczywo, sery, wędlina, masło, pomidor, ogórek i kawa z mlekiem. Potem rozmowy przy piwie i pora się zbierać.

Wracamy w zmienionym składzie. Piotra Rębacza i Michała Szeląga zastępują Jakub Jeznach i Darek Urbańczyk. Po drodze zakupy oscypków. W świetnych humorach wracamy do domów. Podróż umilają rozmowy i wymiana wrażeń z trasy. W Mińsku Mazowieckim wysiada Tomek Szypulski, w Warszawie Darek Urbańczyk i Tomek Zatorski a w Jabłonnie Jarek Krydziński. Reszta jedzie do Chotomowa. Po chwili koniec podróży. Wysiadamy. W aucie zostaje tylko Kuba Jeznach, który wraca z Darkiem do Wołomina. Żona zabiera autem bagaże a ja rowerem wracam do domu.

Koniec przygody… ale ja tam jeszcze wrócę.

map sierpien 2020

Przy okazji udziału w maratonie Bałtyk Bieszczady Tour 2020 zaliczyłem kilkadziesiąt nowych gmin (trasa w drugiej części była zmieniona w porównaniu z edycją z 2018 roku).

Bałtyk Bieszczady Tour 2020

Nie ma znaczenia, które zająłem miejsce. Spełniłem swoje marzenie, przejechałem BBTour w czasie poniżej 39 godzin i to w kategorii SOLO. Zmagałem się z dystansem, własnymi słabościami oraz upływającym czasem.

Gratuluję wszystkim osobom, które pokonały ten dystans! Każdy kto ukończył Bałtyk Bieszczady Tour powinien być z siebie dumny. Gratuluję również tym, którym nie udało się ukończyć, brawa należą się za samo podjęcie tego trudnego wyzwania.

Bałtyk Bieszczady Tour 2020 - info grafika

Infografika -  Bałtyk Bieszczady Tour 2020

Gratuluję zwycięzcom poszczególnych kategorii:

Brawo Sylwia Kowalska!

Brawo Paweł Miłkowski!

Brawo Paweł Pieczka!

Brawo Mariusz Marszałek!

Dziękuję rodzinie za wyrozumiałość i wsparcie!!! Dziękuję kibicom za wsparcie. Dziękuję organizatorom BBT za pracę włożoną w zrobienie świetnego ultramaratonu i super atmosferę. Dziękuję autorom zdjęć za ich udostępnienie. Pozdrawiam wszystkich uczestników wspólnego zmagania się z dystansem. Do zobaczenia na ultra trasach.

Teraz nadszedł czas na odpoczynek… na rowerze oczywiście :)


< WSTECZ